czwartek, 15 października 2015

Niedoskonałe substytuty marzeń...


I co teraz?
Teraz są obawy czy rzeczywiście będę miała co zamieszczać. Czy nie będzie brakować czasu? A przede wszystkim czy rzeczywiście mam Wam co pokazać. U mnie tak prosto... Rzadko nabywam coś nowego. Z reguły to rzeczy używane, z drugiej ręki – często namiastki tego co bym mieć chciała. Niedoskonałe substytuty moich marzeń, które i tak potrafią cieszyć. Czasami w naszym domu coś jest tak „na razie”, ale kończy goszcząc na długi czas…. Tym samym zdarza się, że coś do czegoś „pasuje” tak trochę na siłę. W wielu miejscach aż się prosi by coś stanęło czy zawisło, ale miejsca te muszą poczekać na swój czas :). 

Tu w Anglii istnieje tak zwany carboot sale. Takie targi nie tylko staroci. Ogólnie zbieranina rzeczy, których inni nie chcą z jakichś powodów i chcą się tego pozbyć. Z reguły stosunkowo tanio. To taki mój mały raj, w którym czasami zdarza mi się zawitać :). Większość dodatków w moim domu nabyłam właśnie tam. Z mebli oprócz sypialnianego łóżka i komody do sypialni wszystkie pozostałe meble kupiłam używane. Część z nich przemalowałam

Dwa lata temu zakochałam się w stylu shabby chic i na taki też wtedy zmieniłam krzesła i stół http://little---steps.blogspot.co.uk/2015/10/przeszo-dwa-lata-od-mojego-pierwszego.html . Teraz już od tego stylu odchodzę… co nie znaczy, że przestał mi się podobać :). Krzesła i stół obecnie już nie są shabby...

Bardzo lubię białe meble. Jaki lubię styl? Nie wiem. Chyba w każdym potrafię odnaleźć coś dla siebie. Ostatnio bardzo urzeka mnie styl retro. W ogóle to myślę, że mogłabym w każdym miesiącu zmieniać całkowicie wystrój domu gdybym tylko była miliarderką i rzeczywiście widziała w tym dobro najwyższe… No ale nie jestem i u mnie każde zmiany zachodzą baaardzo wolno. Wszystko małymi kroczkami...

W domu, który wynajmujemy (na nieszczęście) wszędzie ściany pokryte są farbą w kolorze magnolii. Na pozór neutralnej, ciepłej – kochanej przez Anglików. Nie przeze mnie. Kolor, który jako ostatni wybrałabym do mojego domu.  


 Salon


Salon mamy dość duży (jeśli chodzi o przeciętny angielski dom). Tu architektura znacznie różni się od naszej polskiej. Często pomieszczenia są bardzo małe (pomieszczenia, które w Polsce nazwałby ktoś spiżarnią tu są pokojami - nie przesadzam) a schody są bardzo strome i wąskie (w takowym domu też miałam szczęście mieszkać).

Gdy się tu wprowadziliśmy okazało się, że odcień zieleni jaką pokryty był blat naszego stołu i dwa krzesła dziwnie nie współgra z magnolią na ścianach (gdyby chociaż kolor był delikatniejszy, ale niestety jego nasycenie jest naprawdę duże). No więc zmieniłam zieleń na popiel. Kupiłam starą drewnianą komodę i narożną witrynkę  i również przemalowałam. 

Zdjęcia nie powalają, ale nigdy nie myślałam, że będę je potrzebować na mojego bloga :).









Największą abstrakcją tego miejsca był „kominek” (no może jeszcze lampa i kinkiety - czy wiecie o czym mówię, czy to tylko nazwa którą wyniosłam z rodzinnego domu ;)? ). Chyba nigdy nie widziałam czegoś gorszego - na sam jego widok lekko mnie słabiło. 

Ktoś naprawdę zaszalał z koncepcją płyty przypominającej salceson i cieniowanych płytek. Nasza właścicielka po kilku dniach namysłu zgodziła się na jego metamorfozę. Odetchnęłam z ulgą. Sosnowe (jak sądzę ;)) drewno i płytki zakryła biała farba a „salceson” tapeta. 

Kominek od czasu tamtej przemiany wciąż wygląda właściwie tak samo (z różnicą, że płytki są obecnie jednolicie białe).




Niedługo po metamorfozie:




 Salon na początku wyglądał tak (niestety wielu zdjęć salonu nie posiadam od czasu kiedy tu mieszkamy a jeszcze przed jego obecnym wyglądem):




Właścicielka domu bardzo jest niechętna wszelkim zmianom - tak na przykład na początku naszego mieszkania w tym miejscu udało nam się "wywalczyć" wbicie dwóch gwoździ. Nie wiedziałam, że dwa wbite w ścianę gwoździe potrafią dać tyle radości :).
Na jednym zawisł obraz nad komodą. 
Obecnie doszliśmy do ugody, że wieszać możemy, ale przed wyprowadzeniem ładnie wszystkie dziury w ścianach zaszpachluje i wymaluje. 





Czy widzicie tą lampę? ;/
Koszmar...
Co zrobić z czymś takim nie wymieniając tego szkaradztwa ? Czy ktoś ma jakiś pomysł jak to zakryć (nie mogę pomalować, bo pewnie to by doprowadziło właścicielkę o zawał)? Niedawno jedynie zmieniłam klosze...


Tu pojawia się mój "nowy" nienowy nabytek - fotel wygrany na aukcji ebay za funta :).






Patrzę na te wiosenne zdjęcia... i ja już chce wiosnę.

No więc tak wiosennie kończę ten wpis ;).
Czekam na pierwszy komentarz.
Każdy. Negatywne uwagi też są dla mnie cenne :).














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz